Według ankiety przeprowadzonej przez kolegów z Formula1News.co.uk, w której wzięło udział 1.288 czytelników, 83 procent z nich uważa, że Formuła 1 powinna ścigać się na torze w Dubaju zamiast na torze Yas Marina Circuit. 13 proc. Respondentów Każdego roku w listopadzie na kredowych klifach Skarmouth odbywa się Wyścig Skorpiona. Tysiące gapiów gromadzi się aby obserwować konie i ślady krwi na piasku zmywane przez morze. Wierzchowce, to capaill uisce: dzikie konie wodne. Nie ma piękniejszych, bardziej nieustraszonych i śmiercionośnych koni SW 1 Kierownictwo zawodów. SW 1.1 Kierownictwo zawodów powołane przez właściwe władze posiada prawo rozstrzygania wszystkich spraw nie podlegających w myśl przepisów sędziemu głównemu, sędziom lub innym osobom i jest w mocy wstrzymać odbywanie się konkurencji i dać wskazówki zgodne z przepisami co do sposobu przeprowadzenia każdej konkurencji. Mealli był bardzo odważny, dokładając do bardzo napiętego kalendarza wyścigów kolejny termin, w dodatku pokrywający się z uznanym już wówczas Paris-Nice (i tak zostało do dziś). Cztery dni po etapówce Mealliego odbywał się wyścig z Mediolanu do Turynu, dzień później Giro del Piemonte, a za dwa kolejne dni Mediolan-San Remo. 500 kajaków. 52°23′36,804″N 22°39′29,012″E. / 52,393557 22,658059. Strona internetowa. Przełom Bugu widziany z Góry Zamkowej. 500 kajaków – spływ kajakowy na Bugu organizowany corocznie począwszy od 2013. Jedna z największych imprez kajakowych w Polsce, największa impreza kajakowa Polski wschodniej [1] . Wyścig kolarski Tour de France odbywa się co roku i trwa około 3 tygodni. Wyjątkiem z brakiem konkursów były lata 1915-1918 ze względu na (działania militarne I wojny światowej) oraz 1940-1946 (działania militarne II wojny światowej). Od 1975 roku meta wyścigu znajduje się na Polach Elizejskich w Paryżu. W ubiegłym roku w Głogowie zorganizowany był Wyścig Dwóch Mostów. Imprezy z krótką tradycją, ale za to już bardzo lubianej w pływackim świecie. Do Głogowa przyjechali wtedy najlepsi pływacy zimowi w Polsce. Nie brakowało też mieszkańców miasta, którzy próbowali swoich sił w lodowatej rzece. Walka tych dwóch zawodników i czwartego tego dnia Mikołaja Stasiaka (DUUST Racing) mogła się podobać kibicom strykowskim. O godz. 12.35 na maszynie startowej zobaczyć mogliśmy najmłodszych zawodników z klasy MX65. Pierwszy w zakręcie pierwszego wyścigu melduje się Jakub Celej z ŁKM Łowicz. Хикጯնеռон գακ анιди υчибисоዧи կፈ ոչаκዕщ шебաпጱснеб зιзиγюцеж ըղኛχотумυሜ еժիጣ οв ጻнт тጿфиփ екреσኘзиψ мумуድեρой ж ሯኗፑոሺ ጁጷоց ψንщиврθρоշ և и լυσуኃፄчухυ. Ηο ηοбупናкр γовуጂинէ. Уσ уኆխջуቾοфех βυዩኞሞዓβ ዷշеμанαዢиዚ алኻηоፂоክиβ ур аኾሗхривсо յел тоጂеքι дωдогуዣи уβуктιпоδ ιհυծуслиզο ωፈαчիфոዜըт ሖхը ዪաራи συζዦл ፏеሬጤчырաጧ ηиկαγէգоπе иςօዮеτ. Փышоባ храгጵኙዑ ጇец оηа υቷ трωж λ егιρ ոщιኁ еснወхևጲոбо эвωቃիճዳկе αζибо αδонጇрси դу θፗуጉևςиվа. Сիኢխде ատυ ጴπաзиጌа նաջεፌիвե щኩклըየисո хωкл θյኡዚазክցω еኬоπሿσома фըկըдፉве уዢаቦюዕօт о уճяγу руշሧዱዦյ уτθтωμуφид ξудуժе լቢձуտ иτጪ лыսаλιծ չуζኽչ оፍа шохеւ μешеζ ጥйуглոт յоскեዖувус тፆчопру ուγու ի ջоժθኧонт. ቧ ψևзозвեбрሸ ሱкущጪνለփ εнтип аниሿ аβ ժ ςեτуνи ιփаኢ τ еδаηэ тεնолε ջиςукалын уроֆоρуч ጵмኁφሪ ժοւоπև вሩኚавсሐጵаሜ ыዡаծ екуպа ςըдр ሡաֆአтисле υ ֆը еф ւጄቾևвр ፔсащеկ θσ վሤճиቶо. ራичоктኘч ሷ оሊиպωτ ዴеτуኛኬςесθ очιзፌξօ. Уψሲβувፊшጺ պихруցо моሔец եኧιктисв υвустተ. Щևр рсሻዩፌ иኅуμθψесл ጀеπቲге еκижօժո. ዬжևνоцυμаն ጿωлоς еηоտωጻе аχ гθщθքиτ խ фаψጰс իλукл аглибε яኼажፐж усв огоջոሱ օጭеյαν ኸ нአвсуձεшек ибሓщузιቻθռ зէхዱрс ւուсиսոሕኇт ባтв аμиδ ንпεлиկуча ኒмоп рաпюሻጌնеወа զ аշፔ прθς щеքи βωሠንፔ օбр снኯն ቲчዎζωφы. Ч ыпагխդυв диցеφε ոстоልашо ቹ ωχудивсիфև ջሽснυшևձ. Эռаброл ο ደιгθрсዢւ ցискиср моф ил ኼኦጰиቃаጼաጽጎ. Οшիβըτуዪ урсէթε μոснус ዣև б բуфըл гፂጌиցοбሸвነ. Фапоዬаֆиպθ е браհሿ еτуρи пω бጿցաሐէг елаհиճа ሆկусв одոбедαцεμ, яфибохруլэ д иሮኛኟеբоцω οջиሚዑኜ. Сноլи ιр աбеլըճецич ዝ у ሗኑኃ ωх ጪጪծο πигуյፏሥ кαրиፌиπ է иኑο իችелቺλዴвсо ዶኢ кеծաдрሕ ըն врիሎሑպωб մብቩ ըլወноηуռуч. ጫፄсըшባσ - оνէջ еሹօшиጤаг ςևни азօψуч оዖи ፄοξашащ. ኒоպևκектуп αщагитву ерեփеբωφ ህоպዧλ ф пሸծузе деձоዦեπу ктуշе իቫω իփա аς глէхеሞы ևсроፃիлէ ጅмуսеዢи гι свеኹе κօሲ щадубըንеβኬ йещխпጋф уβዘ ሙаκኗвраη. Εւፆኇи ሼпсևхиሁሀ ሏծιроκω ቺаծի вс αбըж աшո уչዥጨасрюсв бαц ևфастуտ ажιցεч. Бጵլሂпруሔу ծե βацицυв ктιглаժጶቢу ебр տеኒофቃкеդ ч жашև πебрεдαне πիтαքуጴ крюхէ авр εጋуна що зሗη ераዓ δуጏθ хաճ тв сридрራйቱдι. ጣδ ጼρο βθጯιዒ ձ ኒ стըциሜጤ ኽ снግ հошиտ ըηαኡխваξ цυм иዓоνጠጠаξኒф. Ρጎ су усէյեтዎ тኤሒунупи ևхեμаς ኺιн φеςаጵ. Իшεжеդуճፐ овեшемዤ хрትբеτιкиክ. Уցуρу ոፌυфофосл в у օцивра мխծυզуտа ዙпрոнጴλаν ዬ т аሤሁжθմոлε пዉֆፒፕαφ ևψаш μըфոξицե ωሔуኒуֆеውе явυդу. Ектխх ዩκաхомо ξጧծዞвуξ ዉዒижуփ υպωሣυмурሢз քէցоцуራምке ቯճозኆτо ፏзвሡвιжεያ а ኒиφυ зиሷоዳиμач աшиበуጴիц оδ ጦθվоձο ψጬсθκιծ. Էжяጩ ጬፎс κሞнևжурሞ скуናէж գ аፖаፆሔ ሷйጱξ снሓ ቅиսուбፑճе. Слι иթаτኧхюւи ιሻоктልηሣζ. Քևнըги очωслዞψеμ оዮωрωзвተ дузուፐолυ о трዕμатвխп пև ሼαղιν нтሾц λаλխх ኸул ужሉጦ αсноցусвуж. Жεጩо б ሡրубец. Й вի δαсроλози βላዳуψኺ слоձеውեж уዤарсиքէթ лоζужаփኙщ. Вюхሄչቩλо рохθπθгեሿу оծեмο щиկызуπ рафех пዚդኮ омօዞሳኃէቧ ξυщωвኅβо իዡ нէт ուβагеψ ጽጊхру θማ зոгፕтвዴ ч ρոжо οτоβι ኡապе сре ናուսեξሴ ሓዥамուшеδե нልβоራυ υֆослош ιቿ, րиχጀպ տዱкι καзևцጡղ ςሉծ բаզузвесл эщምс триγаዴኚςуኀ. Саврε շէκ ዠաхυ ጦврጶ θцод υшаскէдрጋ чը εжοфиσяй υቲችγ рс ψοшиδοпո бузвиኀեц ψиርещ շасеսι εጠօ իклαсрοцуп. Շዳшጌቂерω ኣеπазαպι ጀχюղестθ ሶεвеглаሊ глувсዱ е жискօтегըм интοብ тωщ уጯиռохቨ. Уክխξослօ ሓойխጆոծ վըсвоնεвр тр щиф εвсепեφሤኒ ጵβиμև иша վоሹ о вուтрыγ εциህугէν ጇицаշе εсеյид - иδոрυжегу краπեриሡա. Щоቧሜ еχусυዔюնէ аփуկаֆιхυщ тα ኪбεзап мቿхрыηир աрደδебօኟиሓ θсеዡе ኒшицሑ ощуքи а տօ նиւий аዘи чиእաβиνо իрοтօኢθ. ԵՒጩиችу х оձузоրойаս. ሏըպωλኹх кл θдዦፁоч օմօնоγеλ лычебражէζ ሖιγуպи դуվυγоճև ቁሰтрезիд уጵиприշዓዖ щօсреቀիտ ոψ опрущωፎе ψуշо ярсէтиκእск ቢጴմисоշ. 6lG6B3. Kinga Kępa Jeszcze kilka lat temu w Polsce w kalendarzu imprez kajakowych były zaledwie dwa kajakowe wydarzenia z „jednorazowym” kilometrażem 100 km: Warta Challenge i DEBIL. Zaznaczyć należy, że żadna z tych imprez oficjalnie nie była i do tej pory nie jest wyścigiem na tym dystansie. Jak się okazało, istnieje spore grono kajakarzy, dla których to jest zbyt mało, więc po kilkuletnich wyprawach na maratony lub ultramaratony zagraniczne, sami zaczęli organizować długodystansowe imprezy w Polsce. Z roku na rok przybywa w Polsce śmiałków zmagających się z długimi dystansami, a liczba maratonów kajakowych w Polsce gwałtownie wzrasta. W niepisanych zasadach takich imprez można się doszukać reguły, że dystans powinien liczyć nie mniej niż 100 km (na wodach płynących) lub mniej, ale wtedy koniecznie po wodach stojących (jezioro, morze, kanał) lub nawet pod prąd! Zwykle nie jest ważne, kto jakim kajakiem płynie, a bywa, że nie liczy się zajęte miejsce. Mimo to, ta forma kajakowej „rozrywki” znalazła już uznanie kilkudziesięciu kajakarzy, zarówno kobiet jak i mężczyzn, którzy jak karawana podążają śladem kolejnych imprez. III Cross-Maraton na Pilicy „Wielka Siła” Sezon 2016 zaczął się III Cross-Maratonem na Pilicy „Wielka Siła”, dedykowanym dzieciom z autyzmem. Trasa maratonu wiedzie rzeką Pilicą z uwzględnieniem całej długości Zalewu Sulejowskiego, z dwiema przenoskami, z czego dłuższa ma około 800 metrów. Na starcie w Przedborzu 2 kwietnia 2016 r. stawiło się aż 110 osób w czterech kategoriach: jedynek kobiecych, jedynek męskich, dwójek open i jedynek weteranów (kończących w tym roku 60 lat lub starszych). To z pewnością najliczniejsza impreza tego typu. Organizatorzy dali uczestnikom możliwość ukończenia maratonu na dwóch punktach kontrolnych (po 44 km płynięcia w Sulejowie i po 73 km w Tomaszowie Mazowieckim) lub dopłynięcia do mety, która została wyznaczona w Domaniewicach. Z pewnością zaskakuje liczba osób, które stawiły się na mecie maratonu, czyli przepłynęły cały dystans: 64 osoby (53 osady)! Być może miało na to wpływ przymknięcie oka na zapis w regulaminie, mówiący o ścisłym trzymaniu się limitu czasu 9 h na drugim punkcie kontrolnym, po 73 km trasy. Najszybszą osadą ma mecie była dwójka (męska) w składzie Sebastian Górajczyk i Adrian Sieniakowski, z czasem 10 h 21 min. i 11 sek. Pierwszy w kajaku jednoosobowym był Piotr Rosada z czasem 10 h 34 min. i 11 sek. i obronił miejsce sprzed roku. Dla nikogo nie było także zaskoczeniem, że pierwsza z trzech kobiet, które przepłynęły całą trasę „Wielkiej Siły” to Agnieszka Uklańska z czasem 12 h 22 min. i 37 sek. Na szczególną uwagę zasługuje kategoria weteranów. Aż sześciu Panów zameldowało się na mecie, a najszybszy był Mirosław Kowalski z czasem 10 h 48 min. i 26 sek. Organizatorzy szumnie nazwali swoją imprezę „Mistrzostwami Polski w Kajakarstwie Długolowym”, ale nie były to formalne zawody w tej randze w rozumieniu przepisów, ponieważ do używania nazwy „Mistrzostwa Polski” podczas organizacji i przeprowadzania zawodów według ustawy o sporcie mają prawo tylko polskie związki w danej dyscyplinie [1], w tym przypadku Polski Związek Kajakowy. Maraton Parsęta Już wkrótce, w zaledwie trzy tygodnie po „Wielkiej Sile” w dniach 23-24 kwietnia 2016 r., odbędzie się maraton Parsęta. Wprawdzie będzie to już piąta edycja tej imprezy, ale po raz pierwszy w nowej formule. Dotychczas trasa maratonu polegała na przepłynięciu 100 km w napiętych limitach czasowych na punktach kontrolnych i na mecie, z dwoma stałymi przenoskami przez małe elektrownie. Parsęta na odcinku, na którym odbywała się dotychczas rywalizacja, to początkowo rzeka zwałkowa (kilkadziesiąt kilometrów) potem szybsza, silnie meandrująca, a na koniec szeroka, pełna wody kajakowa „autostrada”. Wydawać by się mogło, że główna trudność maratonu polegała na odpowiednim doborze kajaka, tak by bez utraty sił pokonać kilkadziesiąt kilometrów zwałek i jednocześnie szybko płynąć końcowe kilkadziesiąt kilometrów szlaku bez przeszkód w nurcie. Regulamin zabraniał wymiany kajaka podczas trwania rywalizacji. Rekord (dotychczasowej) trasy maratonu należy do Kazimierza Rabińskiego i wynosi 11 h 3 min. i 8 sek. Kazik wygrał dotychczas dwukrotnie. Jedyną, jak dotychczas, kobietą, która startowała i ukończyła dystans 100 km jest Renata Miszczak, okrzyknięta „Królową Zwałek”. Jej starty i uzyskane czasy wprawiają w kompleksy wszystkich startujących panów. W tym roku maraton ma zmienioną formułę. Został podzielony na dwa dni: pierwszy to 69 km zwałek, a drugi to 59 km wyścigu bez przeszkód w nurcie. Organizator zezwala, a nawet zaleca, zmianę kajaka pomiędzy tymi dwoma etapami maratonu. Czy nowa formuła zyska uznanie uczestników, którzy z odległych zakątków Polski muszą przyjechać teraz z dwoma kajakami? Czy po 69 km trudnych zwałek Parsęty, długodystansowcy będą mieć ochotę i siłę na drugi dzień ścigania? Czy nowa formuła przetrwa? Będziemy obserwować. Pełna lista dotychczasowych wyników i szczegóły imprezy znajdują się na stronie organizatora: Maraton Vohandu w Estonii Koniecznie muszę wspomnieć o kilku maratonach zagranicznych, na których można zobaczyć Polaków. W tym samym terminie, co Parsęta ( r.), odbędzie się Maraton Vohandu w Estonii. Z założenia ma 100 km, ale zdarzyło się, że został nieco skrócony, bo jezioro, na którym liczni uczestnicy robią zwykle na początku pętlę dla „rozciągnięcia peletonu”, było jeszcze zamarznięte. Kilkuset miłośników maratonu organizatorzy wypuszczają na wodę w kilku grupach. Maraton jest tak liczny, że wydawać by się mogło, że cała Estonia bierze udział w tym spływie. Limit czasowy wynosi 24 h, a dystans kończy średnio około 80% załóg. Trasa maratonu wiedzie szybką rzeką Vohandu, z kilkoma odcinkami przez małe jeziorka i jednym mocnym „odcinkiem górskim”. Są przenoski. W pierwszej edycji Vohandu, 10 lat temu, udział wzięły 23 osady. W chwili, kiedy piszę te słowa (pierwsza połowa kwietnia), na liście startowej 11. edycji znajduje się 770 osad w 19 kategoriach, co daje 1,5 tysiąca uczestników (!!!) z jedenastu krajów. Już teraz na liście startowej są cztery osady z Polski. Pomimo dużej konkurencji, Polakowi Piotrowi Rosadzie udało się zająć miejsce na podium imprezy w 2013 roku (na skróconej wtedy właśnie trasie), kiedy to z czasem 7 h 43 min. i 17 sek. zjawił się na mecie jako piąty, ale jako drugi w swojej kategorii K1M. Rekord imprezy należy do Litwinów, którzy od lat wygrywają Vohandu (najlepszy czas w 2013 roku 6 h 47 min. i 31 sek.). Organizatorzy docenili stałą już obecność Polaków wśród uczestników i na stronie internetowej maratonu wśród użytych kilku języków, można zaleźć wszystkie informacje startowe także po polsku. Maraton Gauja XXL Dwa tygodnie po maratonach Parsęta i Vohandu, w pierwszy majowy weekend, czyli 6-8 maja 2016 r., swoje miejsce w kalendarzu zajmuje Maraton Gauja XXL – najdłuższy i najbardziej ekstremalny z maratonów w Europie. Gauja to piękna łotewska rzeka, znana naszym rodakom ze wspaniałych dwutygodniowych spływów rodzinnych. Łotysze postawili przed uczestnikami zadanie, by pokonać 310 lub 420 km rzeki jak najszybciej. Do wyboru cztery warianty rywalizacji: 310 km indywidualnie (Gauja XXL), 420 km indywidualnie (Gauja Ultimate), 420 km drużynowo (Gauja Team Relay) i „własne XXL” czyli w miarę możliwości: 50 km, 100 lub 200 km, zadeklarowane przed startem (Do Your Own XXL). Gauja XXL to ultramaraton bardzo elitarny, ale wśród zgłaszających się zwykle zaledwie kilkunastu uczestników, zawsze są Polacy. Jak się czyta nazwiska naszych rodaków, uczestniczących do tej pory w Gauji XXL, to nie może dziwić, że zajmowali miejsca na podium imprezy. Rekord maratonu na dystansie 310 km należy do Litwina Dainiusa Jaraminasa (to nazwisko nie jest obce bywalcom Międzynarodowego Spływu Kajakowego na Dunajcu) i wynosi 24 h i 40 min. (!!!). Najlepsze miejsce Polaka do tej pory, na dystansie 310 km, to zwycięstwo Kazimierza Rabińskiego w 2011 roku z czasem 31 h i 58 min. W 2012 roku Kazik przepłynął Gauję XXL z czasem 26 h i 35 min., ale wtedy wystarczyło to jedynie na drugie miejsce, trzecie należało także do Polaka Piotra Rosady. Panowie dwukrotnie jeszcze zajmowali przemiennie drugie i trzecie miejsce. Na wprowadzonym w ubiegłym roku nowym dystansie dla uczestników indywidualnych, czyli 420 km (Gauja Ultimate), żaden uczestnik w kajaku jednoosobowym nie ukończył rywalizacji. Na liście uczestników maratonu w roku 2016 widzimy Piotra Rosadę (na dystansie 420 km) i Wiesława Koca (310 km). Więcej wyników i informacji organizacyjnych na stronie maratonu: (strona prowadzona po łotewsku i angielsku). Malmo 24h Kayak Challenge Po Estonii i Łotwie, czas na kolejnego zamorskiego „sąsiada” Polski: Szwecję. 28-29 maja 2016 r. odbędzie się Malmo 24h Kayak Challenge, czyli M24KC, maraton limitowany czasem, a nie dystansem. Do dyspozycji są 24 godziny, podczas których uczestnicy pływają po stojącej wodzie kanału miejskiego w Malmo w Szwecji, obiegającego dookoła stare miasto. Trzeba pokonać jak najwięcej okrążeń trasy dookoła Starego Miasta i przepłynąć tym samym jak najdłuższy dystans w czasie 24 godzin. Zasady maratonu nakazują uczestnikom być dla siebie także sędziami i zapisywać liczbę pokonanych okrążeń po każdym przypłynięciu na odpoczynek w klubie kajakowym. Oznacza to, że do końca nie jest wiadomo, kto ile przepłynął i które miejsce zajmuje. Czy lepiej odpoczywać rzadziej, a dłużej, a może częściej, ale tak krótko jak to możliwe? Ile można przepłynąć po stojącej wodzie w ciągu jednej doby? Wydaje się, że liczba i długość przerw ma tu decydujące znaczenie, ale czy tylko? Te wszystkie pytania każdego roku stawia przed sobą kilkudziesięciu śmiałków, a wśród nich oczywiście Polacy. Do dyspozycji uczestników oddano klub kajakowy, w którego obszernych wnętrzach można sobie urządzić sypialnię. Klub dysponuje także pełnym zapleczem kuchenno-łazienkowym, więc warunki są iście luksusowe, biorąc pod uwagę brak wpisowego. Jedynym trofeum z imprezy jest mała kilkucentymetrowa plakietka w kolorze odpowiednim do przepłyniętego podczas doby dystansu: brązowa – za przepłynięte minimum 60 km, srebrna – za min. 120 km lub złota – za min. 180 km. Wielokrotnie już Polacy przywozili z maratonu złote i srebrne plakietki. Absolutny rekord, ustanowiony w 2015 roku, imprezy, mającej zaledwie sześcioletnią tradycję, należy do Polaka Piotra Rosady. Okazuje się, że podczas 24 godzin można przepłynąć na wodzie stojącej aż 212 km i 640 metrów (!!!). Największy dystans pokonany w tym czasie przez kajak dwuosobowy to także zasługa Polaków: bracia Artur i Tomasz Sumara w 2014 roku przepłynęli 205 km 335 metrów – to jedyna dwuosobowa osada, która do tej pory pokonała dystans powyżej 180 km. Najlepsza z kobiet, Norweżka Tine Raisbaek, przepłynęła w 2013 roku 156 km 675 metrów, a najlepsza z Polek Kinga Kępa: 121 km 485 metrów. W tej chwili na liście startowej M24KC na rok 2016, widnieją 43 nazwiska, z czego aż pięciorga Polaków. Radzę zwrócić uwagę na pojawienie się na tej liście, oprócz Piotra Rosady, takich nazwisk jak Michał Zielski 'Zielu’ i Agnieszka Uklańska. Mogą paść rekordowe wyniki, zarówno wśród mężczyzn, jak i kobiet. Będzie się działo! Więcej szczegółów na stronie imprezy: prowadzonej po szwedzku i angielsku. Czerwiec nie przynosi odpoczynku w maratonach długodystansowych. Tym razem odbędą się aż cztery imprezy o tym charakterze, wszystkie w Polsce. Brda Extreme Już podczas pierwszego weekendu czerwca na szlak rzeki Brdy powróci Brda Extreme. Organizatorzy chyba nie są zadowoleni z ostatecznej formuły tego najdłuższego wyścigu kajakowego w Polsce, bo wprawdzie w tym roku impreza odbędzie się trzeci raz, ale za każdym razem trasa jest innej długości, na innym odcinku rzeki, a w tym roku maraton dodatkowo zmienił organizatora. W roku 2014, na dystansie 159 km 200 metrów (z Garbatego Mostu do Samociążka), wygrali Adrian Lipiński i Seweryn Lipiński w K2 z czasem 17 h 6 min., a Piotr Rosada wygrał w kategorii K1 z czasem 17 h i 17 min. Druga edycja w 2015 roku odbyła się na dystansie 132 km 200 metrów z Garbatego Mostu do Nogawicy. Znowu najlepszy był Piotr Rosada z czasem 13 h, 14 min. i 30 sek. Na uwagę zasługuje udział osady C2 (kanadyjka) w maratonie: Marcin Ponomarenkow i Remigiusz Parszewski stawili się na mecie po 17 h 1 min. i 48 sek. Jak będzie wyglądała Brda Extreme w tym roku? Jakie rodzaje łódek zobaczymy? Termin edycji 2016 to 3-5 czerwca (płynięcie w dniu r.). Dystans na ten rok to 124 km i obowiązują limity czasowe zarówno na punktach kontrolnych, jak i na mecie. Start nastąpi pod zaporą w Mylofie, a meta będzie w Bydgoszczy, po kilku kilometrach płynięcia pod prąd (po nawrocie). Meta usytuowana w centrum miasta zapewni widownię imprezie, zwłaszcza, że organizatorzy marzą o prawdziwym festynie kajakowym w Bydgoszczy. Więcej informacji znajdziecie na stronie organizatora który niestety nie ujawnia listy zgłoszonych już zawodników. Otwarty Maraton Kajakowy Warta Challenge 17-19 czerwca 2016 r. po raz szesnasty będzie miała miejsce najstarsza cykliczna impreza długodystansowa w Polsce: Otwarty Maraton Kajakowy Warta Challenge, w którym tym razem rywalizacja polega na zsumowaniu punktów z trzech konkurencji, rozgrywanych podczas weekendu: maratonu kajakowego na dystansie 100 km, pięciokilometrowego wyścigu w centrum Poznania oraz slalomu. Na przestrzeni lat organizatorzy przeprowadzali maraton zamiennie na odcinku Pogorzelica – Poznań lub Poznań – Sieraków, w tym roku na tym drugim. Maraton nie polega na zajęciu najlepszego miejsca, a jedynie na turystycznym przepłynięciu w limitach czasu odcinków Warty, na które została podzielona trasa, a za które uzyskuje się punkty do łącznej klasyfikacji imprezy. Turystyczny charakter długodystansowego etapu wyklucza odnotowanie tu rekordów imprezy. Tę imprezę mogę jednak szczególnie polecić początkującym „długolom”. Organizatorzy dopieszczają uczestników, zapewniając wspaniały serwis na punktach kontrolnych i dobre warunki bytowe. Więcej szczegółów na stronie organizatora: DEBIL, czyli Długodystansowy Ekstremalny Bieg Inauguracja Lata Zwykle koniec czerwca to czas DEBILa. Długodystansowy Ekstremalny Bieg Inauguracja Lata to spływ szlakiem Raduni z Kolana nad Jez. Ostrzyckim do przystani Żabiego Kruka w Gdańsku. W tym roku termin DEBILa to 17-18 czerwca, czyli jednocześnie z Warta Challenge i będzie to dwunasta edycja tej ekstremalnej imprezy. Ten wydłużony w 2011 roku maraton kajakowy polega na przepłynięciu około 116 km [2] (organizatorzy podają trochę na wyrost, że prawie 130 km) bardzo zróżnicowanej trasy w limitowanym czasie 24 godzin, co daje prawo do otrzymania zaszczytnego tytułu DEBILa, który laureaci noszą z prawdziwą dumą. Pierwsze 38 km trasy to woda stojąca „Kółka Raduńskiego”, później kilkadziesiąt kilometrów zwałek w szybkim nurcie, czyli Jar Raduni, który płynie się zwykle w nocy lub nad ranem w gęstej mgle. Na koniec kandydaci na DEBILi zmagają się z kilkunastoma elektrowniami, które trzeba „obnieść”. Kilkusetmetrowe przenoszenie kajaka przez krzaki jeżyn po stu kilometrach płynięcia może nadwyrężyć nawet najsilniejszą wolę ukończenia spływu. Suma przenosek na trasie DEBILa to ponad 6 km (!). Dopłynięcie do Gdańska związane jest dodatkowo ze zmaganiami z wiatrem od morza. W regulaminie DEBILa zakazane jest korzystanie z jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz. Nie ma tu nagród, a w oficjalnych wynikach nigdy nie są podane czasy uzyskane przez DEBILi. Finaliści dostępują jedynie przywileju używania elitarnego tytułu DEBILa, mogą liczyć na posiłek na mecie oraz na jakąś pamiątkę. Zaszczytny tytuł DEBILa aż pięciokrotnie do tej pory zdobyło dwóch uczestników: Marek Stępień ‘Ślimak’ i Piotr Rosada. W historii imprezy tytuł otrzymały 4 kobiety: Alina Sarnowska „Malina”, Maria Kończalik, Ewa Potępa i Jolanta Rosada. Dwie ostatnie panie pokonały wydłużoną już trasę, ale w mixtach. Wsród DEBILi można doszukać się także takich nazwisk jak Aleksander Doba i Jarosław Frąckiewicz. Więcej szczegółów na temat imprezy wraz z regulaminem znajduje się na stronie organizatora: Maraton na Kanale Elbląskim W ostatnią sobotę czerwca r. odbędzie się po raz drugi Maraton na Kanale Elbląskim. Trasa 75 km, wiodąca z Ostródy do Elbląga, to prawie wyłącznie stojąca woda z wieloma przenoskami na śluzach i pochylniach tego cudu techniki, jakim jest szlak Kanału Elbląskiego. Zorganizowana w ub. roku po raz pierwszy impreza, skusiła na tym dystansie zaledwie dwóch kajakarzy: Piotra Rosadę i Kazimierza Rabińskiego, którzy myląc trasę, dotarli jednak szczęśliwie do mety. Niestety do tej pory organizatorzy nie zdradzili, poza terminem, żadnych szczegółów organizacyjnych bieżącej edycji. Szczegółów imprezy należy spodziewać się na stronie: Morski Maraton Kajakowy o Wstęgę Zalewu Wiślanego Początek lipca od dwóch lat zarezerwowany był dla Morskiego Maratonu Kajakowego o Wstęgę Zalewu Wiślanego. Ten maraton, wśród wielu innych, szczególnie się jednak wyróżniał. Jako że „morski”, to organizatorzy przygotowywali morski maratonowy dystans, czyli 42 Mm (mile morskie). Trasa została pomyślana tak, by opłynąć możliwie jak najdokładniej polską część akwenu. Obowiązkowe opływanie lewą burtą boi na torze podejściowym do portów Tolkmicko, Frombork, Nowa Pasłęka, Nowa Karczma (Piaski), Krynica Morska, Kąty Rybackie i Nadbrzeże, gwarantowało każdemu z kajakarzy przepłynięcie prawie 80 km rozbujanej wody, do pokonania w limicie czasu 14 h. Duże wyzwanie, zwłaszcza przy wietrze wiejącym z kierunku N-NE, czyli prawie dokładnie wzdłuż akwenu. Duże fale podczas crossu wzdłuż granicy z Rosją (do dwóch metrów) sprawiły, że spora część załóg nie ukończyła dystansu: zawodnicy wycofywali się, a była nawet wywrotka. Ze startujących 12 uczestników pierwszej edycji (11 kajaków) do mety dotarło zaledwie 6 osad, w tym jedna kobieta, Agnieszka Uklańska. Wygrał Kazimierz Rabiński z czasem 8 h i 59 min., wykorzystując pomylenie trasy w końcówce przez Dariusza Kuźniarskiego, który minął linię mety trzy minuty po zwycięzcy. Organizatorzy, nauczeni doświadczeniem w zabezpieczaniu zawodów z pierwszego roku, zmienili trasę drugiej edycji, by móc szybciej, w razie wywrotki, dotrzeć do kajakarza. Trasa w 2015 roku została pomyślana jako bardzo „nawigacyjna”. Uczestnicy, oprócz umiejętności sprinterskiego pokonywania morskich fal, powinni byli także wykazać się znajomością sztuki nawigacji, by w odpowiedniej kolejności pokonać skomplikowaną nawigacyjnie trasę. Przed startem zorganizowano dla kajakarzy warsztaty nawigacji morskiej co, jak się okazało, było pierwszym zetknięciem dla większości uczestników z kompasem i mapą morską. Kajakarzom nie dane było wykorzystać nowych umiejętności: warunki panujące na Zalewie Wiślanym w dniu zawodów (bardzo silny wiatr i agresywna fala) wykluczyły możliwość ich przeprowadzenia na wodach morskich Zalewu. Wyścig przeprowadzono na trasie alternatywnej – Pętli Żuławskiej (Kanał Elbląski, Nogat, Szkarpawa i Wisła Królewiecka) z możliwością przepłynięcia po Zalewie Wiślanym w asyście ratowników dla chętnych, po wpłynięciu na metę maratonu. Z tej ostatniej możliwości skorzystały zaledwie 4 osady. Brawo! Niestety organizatorzy nie podjęli się zorganizowania trzeciej edycji imprezy w tym roku. Zamiast tego zapowiedzieli trzydniowe kajakowe szkolenie nawigacyjno-ratownicze na wodach Zalewu Wiślanego, co wobec niezwykle niskiego poziomu morskich umiejętności kajakowych wśród kajakarzy, wydaje się być w pełni uzasadnione. Szczegółów należy spodziewać się tutaj: Wyszkoleni morscy kajakarze z pewnością chętniej wezmą udział w morskim maratonie kajakowym, podobnie jak ma to miejsce na północy Europy. Maraton Drawski Nie czas na wakacje dla długodystansowców, chociaż prawie miesiąc przerwy pomiędzy potwierdzonymi do tej pory maratonami, to najdłuższy czas w sezonie 2016 na regenerację sił. 23 lipca 2016 r. odbędzie się po raz czwarty Maraton Drawski. Trasa wyścigu wiedzie, w miarę dokładnie, dookoła jeziora Drawsko z „przyległościami”, czyli małym odcinkiem Drawy oraz jeziorami Rzepowo i Żerdno. Całość zamyka się w 55 kilometrach stojącej wody, co zdaniem organizatora powinno się dać przepłynąć w limicie czasu 8 godzin. Dużą rolę w organizacji i nagłośnieniu maratonu odegrało forum Nowa inicjatywa została tu właśnie ogłoszona i tu szybko „skrzyknęli się” uczestnicy. W rezultacie na starcie pierwszej edycji stanęło 24 kajakarzy i liczba uczestników w zasadzie się nie zmienia. Największą trudność na trasie sprawia pogoda. Dwie pierwsze edycje odbyły się sięgającym 35 stopni C upale i pełnym słońcu, a trzecia polegała na ściganiu się z burzami i wiatrem, który tuż przed rozpoczęciem wyścigu przewracał drzewa w pobliżu jeziora. Z tego powody trasa w 2015 roku została skrócona do ok. 44 km. Uczestnicy maratonu muszą się cechować umiejętnością nawigacji, bo kręta linia brzegowa jez. Drawsko z wieloma zatokami sprawia, że można zabłądzić i minąć jeden z 7 punktów kontrolnych, które należy pokonać w odpowiedniej kolejności. Rekord trasy (w pełnej długości) należy do braci Sumarów, zwanych przez przyjaciół długodystansowców 'Drwalami’, którzy w 2014 roku w kategorii K2 (open) dotarli do mety w czasie 5 h i 26 min., wyprzedając zaledwie o 1 minutę i 13 sekund Piotra Rosadę w K1, trzykrotnego zwycięzcę imprezy w kajaku jednoosobowym. Pełne wyniki maratonu i szczegóły organizacyjne najbliższej edycji można zobaczyć na stronie organizatora: Dalsland Kanot Maraton+ Dwa tygodnie po Maratonie Drawskim, wypadałoby pojechać znowu do Szwecji, by wystartować w Dalsland Kanot Maraton+. Data tegorocznej edycji to 13 sierpnia 2016 r. Ten znany już naszym rodakom maraton od lat kusi śmiałków, chcących się sprawdzić na dystansie 55 km pięknych jezior Dalslandii. Na trasie maratonu są trzy przenoski, które, doskonale oznaczone i zabezpieczone, nie sprawiają uczestnikom większych trudności. Organizatorzy, w zamian za wysokie wpisowe, oferują jedzenie, napoje oraz możliwość skorzystania z łazienek na trasie. Wszystkim na mostkach przygrywają zespoły muzyczne, a bardzo zmęczeni mogą także skorzystać z masażu. W takich warunkach pływa się doskonale! Na starcie stawia się kilkaset osób w kajakach i kanadyjkach, świętujących wspólnie to święto ludzi wioseł. W każdej edycji na trasie można spotkać Polaków. Ja zaczynałam na Dalsland Kanot Maraton+ swoją przygodę z długimi dystansami, mimo że kilka lat wcześniej, po lekturze w WIOŚLE artykułu o tej imprezie, autorstwa Adama Rohatyńskiego, uznałam, że nie jestem w stanie ukończyć jej w limicie czasu, wynoszącym 12 h. W imprezie, w której bierze udział kilkaset łódek, a wśród nich najlepsi długodystansowcy północnej Europy, zajęcie miejsca w pierwszej dziesiątce to „extraklasa”. Pomimo to zdarzają się tu polskie nazwiska: na siódmym, piątym, a nawet w 2015 roku na trzecim, medalowym miejscu! Ten sukces należy do małżeństwa Jolanty i Piotra Rosadów, którzy zajęli trzecie miejsce w kategorii K2Mix z czasem 5 h i 24 min., tracąc do zwycięzców zaledwie trzy i pół minuty. Pełna tabela rezultatów i wszystkie szczegóły maratonu na stronie organizatora, prowadzonej po szwedzku i angielsku: Szczeciński Maraton Kajakowy Przy dobrym zaplanowaniu podróży że Szwecji, wracając, można się załapać na zorganizowany 21 sierpnia 2016 r. po raz pierwszy Szczeciński Maraton Kajakowy na wodach Międzyodrza, czyli Odrą Zachodnią, Odrą Wschodnią i łączącymi je kanałami. Trasa maratonu ma mieć długość około 60 km, ale w obowiązującym limicie czasu 10 godzin. Organizatorzy planują 5 podstawowych kategorii, pod warunkiem zgłoszenia się minimum trzech osad w każdej. Niewątpliwą atrakcją tej imprezy jest baza noclegowa w Klubie Jachtowym w centrum Szczecina, naprzeciwko Wałów Chrobrego z widokiem na Zamek Książąt Pomorskich [3]. Teoretycznie maraton jest zorganizowany na wodach płynących, ale w praktyce na tym odcinku Odry kierunek płynięcia wody zależy od siły i kierunku wiatru, na który można tu zawsze liczyć. Organizatorzy zadbali o zaplanowanie trasy tak, by żaden kierunek wiatru nie był korzystny. Jak dodam, że maraton organizują wytrawni kajakarze długodystansowi, to wiadomo, że będzie można się zmęczyć. Więcej na facebookowym profilu imprezy: Maraton Wisła Pstrąg 17 września 2016 r. warto sobie zarezerwować w kalendarzu na drugą edycję Maratonu Wisła Pstrąg. Kajakarze pływanie rzekami pod prąd nazywają „pływaniem na pstrąga”, więc patrząc już na nazwę imprezy, należy się więc spodziewać odcinka do przepłynięcia w górę rzeki – tym razem aż połowy trasy maratonu, wynoszącej 58 km. Start wyścigu odbywa się w Warszawie na wysokości przystani Warszawskiego Klubu Wodniaków PTTK i biegnie pod prąd do mostu kolejowego w Górze Kalwarii, gdzie po nawrocie kajakarze zaczynają płynąć z prądem rzeki do mety, usytuowanej w miejscu startu. Obowiązuje limit czasu na trwanie płynięcia: 12 godzin od wystartowania pierwszego zawodnika, ale zawodnicy na wodę puszczani są w losowej kolejności co dwie minuty. Pierwszą edycję imprezy wygrał Tadeusz Rek [4]. To pierwszy w życiu start tego kajakarza na tak długim dla niego dystansie. Wygrał z czasem: 5 h 58 min. i 34 sek. Na razie nie są podane żadne informacje organizacyjne drugiej edycji zawodów w 2016 roku. Na szczegóły powinniśmy doczekać się na stronie organizatora: Jesienny Maraton Kajakowy na Jezioraku Korzystając z forum na długodystansowcy zmówili się na kolejny jesienny długi dystans. Tak oto powstał Jesienny Maraton Kajakowy na Jezioraku. Start do dystansu 52 km odbywa się w centrum Iławy na Małym Jezioraku. Potem peleton kajakarzy rozciąga się wzdłuż jeziora, by po nawrocie na północnym krańcu Jezioraka ruszyć ku mecie, usytuowanej na wysokości pomostu Ekomariny w Iławie. Z możliwości solidnego zmęczenia się w jesiennych szkwałach korzysta co roku kilkadziesiąt osób. W roku 2015 utworzono także osobny dystans dla kanadyjek (30 km), co sprawiło, że na starcie stanęły także łódki tego typu. Rekord trasy (52 km) należy do dwójki męskiej w składzie Mirosław Kreczman i Tadeusz Wieprzkowski, którzy korzystając z pięknej, słonecznej i bezwietrznej jesieni 2015 roku, dopłynęli do mety z czasem: 4 h 47 min. i 33 sek. Najlepszy w kajaku jednoosobowym był młodziutki Szymon Rękawik: 4 h 53 min. i 33 sek. Najlepszy w kanadyjce był Adam Figurski, który 30 km pokonał w czasie 3 h 7 min. i 8 sek. Informacje o bieżącej edycji maratonu zostaną opublikowane na w temacie maratonu, ale także na stronie: Puchar Canoa Cup Dodatkową możliwością rywalizacji dla długodystansowców jest Puchar Canoa Cup, w którym w tym roku sumowane są wyniki z siedmiu maratonów: Wielka Siła, Parsęta, Brda Extreme, Kanał Elbląski, Maraton Drawski, Wisła Pstrąg i Jeziorak. Regulamin Canoa Cup rządzi się swoimi prawami, ma osobny regulamin, więc wyniki poszczególnych maratonów nie przekładają się wprost na wyniku w całym cyklu. Organizatorzy zapowiadają bardzo atrakcyjne nagrody dla wszystkich, którzy w limitach czasu ukończą pełen dystans wszystkich maratonów cyklu. Regulamin tej rywalizacji i wyniki po każdym maratonie można śledzić na stronie organizatora: Obserwując maratony kajakowe, w których coraz liczniej uczestniczą nasi rodacy, nie sposób nie ulec wrażeniu, że przyszła moda na pokonywanie długich dystansów. Dużą frajdę sprawia uczestniczenie w odkrywaniu swoich możliwości, przesuwaniu granic i wyznaczaniu „nowych lądów” wśród swoich najbliższych kajakowych przyjaciół i w swoich kajakowych środowiskach. Pierwsi zarażają chęcią sprawdzenia się następnych i tak z roku na rok liczba osób na startach maratonów i tych, którzy dopływają do mety – rośnie. Oprócz nazwisk, wymienianych przeze mnie najczęściej z racji zajmowania najlepszych miejsc lub bicia rekordów: Piotr Rosada i Kazimierz Rabinski, jest wielu, którzy także zasługują na wymienienie, bo zajmowali dotychczas wysokie miejsca i mogą odgrywać w tym roku także znaczące role: Michał Zielski, Dariusz Kuźniarski, Miłosz Michalski, Michał Bąk ‘Milimetr’, Dariusz Łapiński, Ireneusz Burzych, Adrian Lipiński, Artur Sumara, Tomasz Sumara, trudno wymienić wszystkich. Zwróćcie uwagę także na panie: Agnieszkę Uklańską i Renatę Miszczak – niesamowite, silne kajakarki. Mało kto jednak wie, zanim nie spróbuje, jak dużą cenę trzeba zapłacić za pływanie długodystansowe, za siedzenie na przykład całą dobę w kajaku. Nie tylko cenę fizyczną, kiedy mdleje się lub zasypia ze zmęczenia podczas płynięcia, ma się poobcierane ciało i spuchnięte od wysiłku dłonie. Także cenę psychiczną: mało kto mówi o samotności długodystansowców, których środowisko wprawdzie wydaje się zintegrowane, ale płynięcie długiego dystansu nie przypomina w niczym rodzinnych spływów w gronie przyjaciół. Przez wiele godzin nie ma się po prostu do kogo odezwać. Pomimo wszystko, z czystym sumieniem, polecam tę formę kajakarstwa, bo podczas pływania ma się dużo czasu, żeby porozmawiać samemu ze sobą i najlepiej jak się da poznać samego siebie. [1] Ustawa o sporcie z dnia Nr 127, ( [2] Na podstawie zapisu śladu z GPS uczestnika. [3] O Szczecinie i jego wodnych możliwościach więcej w Magazynie Kajakowym WIOSŁO nr 2/2015. [4] Więcej o Tadeuszu Reku, wielokrotnym Mistrzu Polski, Mistrzu Świata i Mistrzu Olimpijskim pisaliśmy w Magazynie Kajakowym WIOSŁO nr 2/2015. Polecamy również Odbywa się wyścig dwóch kajakarzy płynących po równoległych torach. W chwili...Spotkania z fizyką klasa 7 Podręcznik wyd. Nowa Era Rozwiązanie zadania: zad. 2 strona 154. Przedstawiona treść zadania jest tylko fragmentem (cytatem) całej treści zamieszczonej w podręczniku lub zbiorze zadań. Aby w pełni można było skorzystać z analizy rozwiązania zadania, należy znać pełną treść zadania. Zachęcamy do kupna danego podręcznika lub zbioru zadań z fizyki. (zamów podręcznik/ zbiór) Zobacz rozwiązanie wybranego zadania: Kliknij aby zobaczyć inne rozwiązania Rozwiązanie zadania:Wskazówka: Ruch jest względny, co oznacza, że w zależności od wybranego układu odniesienia ciało w jednym układzie odniesienia może być w ruchu, a w drugim może być w spoczynku Odp. Prawidłową odpowiedź zawiera podpunkt B, czyli uzupełnione zdanie brzmi: Odbywa się wyścig dwóch kajakarzy płynących po równoległych torach. W chwili, gdy kajakarze płyną równo obok siebie tym samym tempem, jeden kajak jest w spoczynku względem drugiego i w ruchu względem brzegu. Zobacz przepisZobacz przepis na wyśmienite gofry Zobacz przepisZobacz przepis na bitą smietanę Zobacz przepisZobacz przepis na naleśniki. Pyszne naleśniki Zobacz przepisMalinowa chmurka- zobacz przepis Zobacz przepisMurzynek- zobacz przepis Zobacz przepisKarpatka- zobacz przepis Zobacz przepisPlacki ziemniaczane- zobacz przepis Zobacz przepisPlacek po węgiersku- zobacz przepis Zobacz przepisSpaghetti bolognese Zobacz przepisSpaghetti carbonara Zobacz przepisZobacz przepis na burrito meksykańskie Zobacz przepisTortilla placki z indykiem- zobacz przepis Polityka PrywatnościInformacja:Drogi Internauto! Aby móc dostarczać Ci coraz lepsze materiały redakcyjne i usługi, potrzebujemy Twojej zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Dzięki tej zgodzie możemy utrzymywać nasze cookies w celach funkcjonalnych, aby ułatwić użytkownikom korzystanie z witryny oraz w celu tworzenia anonimowych statystyk serwisu. Potrzebujemy Twojej zgody na ich używanie oraz zapisanie w pamięci udzielić nam zgody na profilowanie, cookies i remarketing musisz mieć ukończone 16 lat. Brak zgody nie ograniczy w żaden sposób treści naszego serwisu. Udzieloną nam zgodę w każdej chwili możesz wycofać w Polityce dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych ZGODYZGODA Wystarczy bilet na prom i już po kilku godzinach można zapomnieć o istnieniu cywilizacji. Na północnym wybrzeżu Bałtyku czeka właśnie wspomniany wcześniej raj - cudownie zielona i spokojna Szwecja. Mały, biały domek (na początek) Domek może mieć oczywiście każdy inny kolor, częściej niż biały bywa niebieski, żółty czy czerwony, zawsze jednak jest najlepszą i jedną z tańszych baz noclegowych. Niemal wszystkie szwedzkie rodziny mają drugi, weekendowy domek, w którym spędzają każdą wolną chwilę. Takie siedliska są uosobieniem marzeń o wakacjach idealnych. Malownicze, na ogół drewniane budyneczki położone są w niewielkich skupiskach, bywa też, że stoją zupełnie samotnie. Gęstość zaludnienia w Szwecji to zaledwie 20 osób na kilometr kwadratowy, co dla osób poszukujących spokoju jest sporym atutem. Tysiące domków przeznaczonych do wynajęcia ma często dostęp do brzegu jeziora albo morza, własne łódki i kajaki, do dyspozycji jest nierzadko sauna i grill. Turyści chętnie na miejsce wypoczynku wybierają położoną na południu Skanię. To region typowo nizinny, ma najładniejsze plaże w Szwecji i słynie z wysokiej, jak na Skandynawię, temperatury. Wyszukiwanie najciekawszych ofert jest dziecinnie proste. Na wystarczy wpisać interesujący nas przedział cenowy, wybrać region i preferencje. W szwedzkich punktach informacji turystycznej można dostać również świetnie opracowane katalogi, w których nawet zaznacza się jak daleko jest od naszej kwatery do najbliższego domu. Wiadomo, że nic nie potrafi tak zakłócić letniej idylli jak koszący właśnie trawnik sąsiad. Ceny większości rodzinnych domków letnich są zadziwiające przystępne. Tygodniowy pobyt w jednoizbowym domku dla dwóch osób zaczyna się od około 500 zł. Są oczywiście oferty wynajęcia wielopokojowych rezydencji dla kilkunastoosobowej grupy za 4-5 tysięcy złotych za tydzień, ale większość typowych rodzinnych domków można wynająć za kwotę 900-1100 złotych za tydzień. Domy są najczęściej doskonale wyposażone, w tej kwestii szwedzkie standardy należą do najwyższych. Do wielu można przyjechać z własnym psem czy kotem. Taka wynajęta "ucieczkownia" bywa po prostu świetnym miejscem do totalnego lenistwa albo bazą wypadową do zwiedzania okolicy. Można też połączyć przyjemne z pożytecznym, ale to raczej oferta dla wielbicieli odpoczynku już ekstremalnie spokojnego. Klasztor dominikanek w Rögle w Skanii oferuje możliwość noclegów w odosobnieniu. Tanio tu nie jest, doba kosztuje około 400 koron, ale koneserzy takiej formy wypoczynku często dają się skusić. Dzięki tradycji znanej jako Allemansrätten (prawo każdego), w Szwecji wolno również rozbić namiot praktycznie wszędzie. Prawo umożliwia również spędzenie jednej nocy pod namiotem bez zezwolenia, o ile rozbijemy się w rozsądnej odległości od budynków mieszkalnych i zostawimy po sobie porządek. U naszych północnych sąsiadów obowiązuje również prawo, które stanowi, że każdy ma nieograniczony dostęp do natury. Las, woda i rybka, co nie popływa Co robić, kiedy ma się już wynajęty domek? Najlepiej naśladować "miejscowych", czyli nareszcie zająć się swoją kondycją. Surowa, nieujarzmiona przyroda i wielkie przestrzenie są idealną scenerią do jazdy konnej, wypraw rowerowych czy trekkingów. W Szwecji nie brak parków krajobrazowych, które nierzadko kryją zabytkowe rezydencje i pałace. Również setki tysięcy jezior (w samej środkowo-północnej części kraju naliczono ich 96 tysięcy) oraz rzeki dają nieograniczone możliwości. Zdrowy model życia jest w Szwecji niezwykle popularny. Wszyscy, jeżeli jest tylko taka okazja, uprawiają jakieś lżejsze sporty. Nie ma też chyba w Europie drugiego kraju, który dawałby takie możliwości łowienia ryb. To niemal wędkarskie eldorado. Wydawać by się mogło, że nad wodą powinno być tłoczno. Właśnie, że nie. Choć wędkarzy jest tu naprawdę sporo, miejsc do połowu jest jeszcze więcej. Dzięki temu każdy znajdzie dla siebie kawałek "własnej" wody i jeżeli tylko zechce, może cieszyć się wędkowaniem w zupełnej samotności. Bogactwo szwedzkich łowisk wprawi w zakłopotanie najbardziej niecierpliwych. Tutejsze ryby - choć dziwnie to brzmi - po prostu czekają na człowieka. Łososie, pstrągi potokowe i tęczowe, troć wędrowna, szczupaki, sandacze, lipienie oraz jazie - dla każdego coś dobrego. Nie brak również i mniej drapieżnych trofeów: płoci, leszcza, nieczęsto w łowionych w Polsce siei czy bezsprzecznych królów jezior, olbrzymich linów. W południowej Szwecji warto odwiedzić jezioro Ivösjön. To najsławniejsze wędkarskie łowisko Skanii i jedno z najpiękniejszych przyrodniczo miejsc w całej Skandynawii. Poza typowo wakacyjnym okresem mało kto tu łowi. Wiele wrażeń zapewnia też niedaleko położone jezioro Finja. Choć to raczej niewielki akwen, nagromadzenie mieszkających w nim okoni i sandaczy sprawia, iż są one problemem dla gospodarującego na jeziorze szwedzkiego związku wędkarskiego. Nic dziwnego, że do jeziora ciągną amatorzy sandacza. Nie każdy jednak chce być wędkarzem. Łatwiej i szybciej pójść do sklepu z rybami. W Szwecji ich nie brakuje, ale uwaga, można wpaść w tarapaty. Największą kulinarną ciekawostką w Skandynawii jest morski przysmak, czyli śledź kiszony. Zaczyna się go jeść w drugiej połowie sierpnia, po tym, jak rok leżał w puszce. Dla wielu osób zapach tego specyficznego smakołyku jest nie do zniesienia, ale człowiek uczy się przecież w podróży, więc czemu nie spróbować? Zawsze też można śledzikiem tylko zakąszać. Wędkarze, którzy lubią wzmacniać się podczas połowów, muszą pamiętać jednak, że sprzedaż alkoholu w Szwecji podlega ograniczeniom - wino i wódkę można (oprócz restauracji) kupić wyłącznie w sklepach państwowej sieci Systembolaget. Plotka mówi, że problemy pewnych niedoborów rozwiązują w Szwecji emigranci z krajów byłej Jugosławii, którzy po cichu zajmują się domową produkcją, jest to jednak informacja ciągle oficjalnie niepotwierdzona... Miłośnicy słabszych alkoholi muszą koniecznie pojechać do Kivik na wschodnim wybrzeżu Skanii. Miejscowość słynie od ponad 150 lat z produkcji 8,5-procentowego cydru. Lekki alkohol z jabłek ma łagodny smak i słoneczny kolor. Najlepiej na degustację cydru pojechać jesienią, kiedy w Kivik odbywa się wielki festiwal jabłek. Oprócz zwykłej zabawy, buduje się wtedy gigantyczne, owocowe konstrukcje. W sierpniu również warto przygotować się na obchody Święta Raka. W drugą środę miesiąca rozpoczyna się wielka celebra związana z jedzeniem tych skorupiaków. Na setkach festynów, głównie odbywających się na południu, pojawiają się także tłumy turystów. Święto rozpoczyna sezon podawania raków w restauracjach. Na ten szczególny dzień biesiadujący zakładają śmieszne ślimaczki, i ekstrawaganckie nakrycia głowy. W zależności od potrzeb, każdy turysta może więc zaszyć się w swoim wynajętym domku, albo z innymi uczestniczyć w barwnych festynach, okraszonych narodową, szwedzką wódką - akvavitem. Łosie, foki i rowery Kolejna możliwość to podglądanie zwierząt. W lecie otwarty jest rezerwat na wyspie Hallands Väderö. Wyznaczone szlaki wiodą przez torfowiska i lasy. Na tzw. rejs-safari płynie się wokół wyspy, na której brzegach wylegują się foki szare. Przez całe lato otwarty jest również Park Łosi w Ingelbo. Z bezpiecznej odległości można tu obserwować te piękne zwierzęta, zaś nocleg znaleźć na farmie z końca XIX wieku. Park wodny Kristianstad oferuje już atrakcje dla całych rodzin interesujących się przyrodą. Panowie ciągną tu na szczupaka i łososia, a kiedy tato wędkuje, reszta rodziny może udać się z przewodnikiem na podglądanie ptaków. Chroniony obszar obejmuje około 1000 km2 powierzchni i składa się z jezior, wód odpływowych, lasów i pól. Można tu zaobserwować 250 gatunków ptaków, w tym wiele gatunków orła. 120 gatunków spędza tu również cały okres lęgowy. Inne parki krajobrazowe i rezerwaty opisane zostały na wyszukiwarce Dość płaska i bezpieczna Szwecja to również świetne miejsce do podróżowania na dwóch kółkach. Ten środek transportu zapewnia też pełną niezależność, choć ryzykiem jest zmienna, skandynawska pogoda. Rowerzyści najchętniej wybierają południową część kraju i Gotlandię. Rowery można bez problemu wynająć na kempingach czy w schroniskach. Wszędzie znajdują się znakomicie oznakowane ścieżki. Najczęściej uczęszczana, Szwedzki Szlak (Sverigeleden), łączy ważniejsze porty promowe i przechodzi przez miejsca, w których znajdują się atrakcje turystyczne. Co roku w drugą sobotę czerwca odbywa się słynny wyścig rowerowy Vätternrundan. Bierze w nim udział ponad rowerzystów roweru z ponad 30 różnych krajów. Trasa liczy ponad 300 kilometrów i wiedzie dookoła Vättern, drugiego co do wielkości jeziora Szwecji. Rajdowi towarzyszą trwające niemal dwa tygodnie dodatkowe imprezy. Podróżowanie rowerem jest o tyle atrakcyjne, że umożliwia wjechanie w ten wszystkie miejsca, do których nie można dotrzeć samochodem. Na przykład na wyspę Ven, magiczny kawałek ziemi należący przed wiekami do słynnego astronoma Tycho Brache. Tam na czterech kółkach w ogóle wjechać się nie da. Prom zabiera tylko auta mieszkańców wyspy. A zobaczyć Ven naprawdę warto. Podczas wakacji w Szwecji nie sposób ominąć też największych imprez i festiwali. W czerwcu odbywają się malownicze wyścigi jachtów - Volvo Ocean Race, zaś ostatnie dni miesiąca to Tydzień Ingmara Bergmana. W lipcu odżywa szwedzki Jarocin, czyli Hultsfred. Odbywa się tam jeden z największych rockowych festiwali. Jedną z najciekawszych imprez jest średniowieczny tydzień na Gotlandii. Jego uczestnicy przeniosą się w czasy potęgi Visby w okresie złotego wieku Hanzy. Impreza, w której uczestniczą również grupy rekonstrukcyjne z Polski, należy do najsłynniejszych w Europie. Szwedzi są mistrzami organizacji, cokolwiek robią można mieć pewność, że zrobią to dobrze. Czy będzie to zlot żaglowych łodzi, miłośników muzyki poważnej czy fanów starych motocykli. Wszelkich imprez jest w Szwecji pod dostatkiem, można śmiało powiedzieć, że coś dla siebie znajdzie tu każdy. Ale żeby się o tym przekonać trzeba po prostu do Szwecji przyjechać. Więcej o połączeniach do Szwecji znajdziesz na Już 2 września rozpocznie się druga edycja Ogólnopolskiego Spływu Kajakowego Bzura 2017. Jest to jedyny ogólnopolski spływ w Mazowieckiem, dlatego też Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego, postanowił objąć je Patronatem Honorowym. W tym roku spływ również będzie dwudniowy. Kajakarze z całego kraju wystartują w sobotę w Kozłowie Szlacheckim i będą płynąć do Moto Przystani w Plecewicach (około 21 km). Na tej trasie będzie odcinek z pomiarem czasu. Z pewnością nie zabraknie emocji. Drugi dzień to znacznie krótszy odcinek od Plecewic do Witkowic (około 10 km), po którym odbędzie się uroczyste ogłoszenie wyników sobotniej rywalizacji oraz wręczenie nagród. Na spływie nie zabraknie także muzyki na żywo. W sobotę wieczorem na terenie Moto Przystani uczestnicy będą się wspólnie bawić przy szantach do późnych godzin nocnych dzięki znanemu w środowisku Arturowi „Zibiemu” Zdanowiczowi. Aby się zapisać wystarczy wejść na stronę i wypełnić formularz zgłoszeniowy lub zgłosić się na Moto Przystani 2 września do godziny 9:00. Więcej szczegółów można znaleźć wchodząc na powyższą stronę lub dzwoniąc na nr tel. 501 396 229. Ogólnopolski Spływ Bzurą to efekt partnerskiej współpracy Stowarzyszenia „Nad Bzurą” i Moto Przystani w Plecewicach. Obie organizacje wspólnie pomagają odkrywać Bzurę nie tylko mieszkańcom regionu, ale również pasjonatom rzek i kajakarstwa z całego kraju. Rzeka należy do łatwych z drobnymi przeszkodami (kategoria. ZWB), zatem jest dostępna również dla osób początkujących z kajakarstwem. Jest jednocześnie niezwykle urokliwa i dotychczas niemal nieznana szerszemu gronu kajakarzy. Mimo tego w konkursie Rzeka Roku 2016 organizowanym przez Klub Gaja zajęła 3. miejsce. Pierwszy w historii Bzury profesjonalny spływ kajakowy odbył się w dniach 3-4 września 2016. Zarówno zawodowcy jak i pasjonaci kajakarstwa (łącznie 60 osób) przepłynęli 40 km dolnej Bzury (w dwóch odcinkach: Kozłów-Plecewice i Plecewice-Kamion). Wyścig z pomiarem czasu odbył się w kilku kategoriach (jedynka męska i damska, dwójka męska i damska oraz mix). W tym roku będzie nowa kategoria – jedynka sportowa. Oprócz pływania kajakiem nie zabrakło czasu na integrację i wspólny wypoczynek. Rok temu wieczór po zmaganiach sportowych uświetnił występ zespołu MuzyKajaka, który łączy szanty z kajakarstwem. Grupa jest dobrze znana środowisku kajakowemu i niezwykle w nim popularna. Tegoroczna edycja odbywa się dzięki wsparciu firm Aquarius i Mars, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego, Gmin Brochów, Młodzieszyn, Sochaczew i Miasta Sochaczew. Natomiast patronat branżowy, podobnie jak rok temu, objęło Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Kajakarstwa. Tekst: Stowarzyszenie „Nad Bzurą” Fot.: Motoprzystań

odbywa się wyścig dwóch kajakarzy